24.01.2013

to są chyba jakieś cyrki

Sesja trwa i myślę, że najgorsze już za mną. Dzisiaj miałam rewanż pierwszej bitwy z TCiM. Nie mówię tak ani nie, żeby nie zapeszyć. 

Korzystanie z karty kredytowej ma ułatwić człowiekowi życie (zbliżeniowa tym bardziej). Doprowadza mnie do szału zasada stosowana w niektórych sklepach, że kobieta musi mieć imię na karcie damskie. Może to brzmi trochę chaotycznie, ale np. nie mogę skorzystać z Taty, czy też Piotra karty. A wystarczyłoby komuś dać płci męskiej plastik, podać pin i już jest facet z nie swoją kartą. To jest zabezpieczenie? Nie wydaje mi się. Nawet jedna pani raz doradzała mi oszukać, że to innej osoby karta tylko dlatego, że posiadacz powinien mieć penisa. Absurd. A dzisiaj dodatkowo w rossmannie się to utrudniło. Nie dość, że dajesz im zarobić, musisz mieć odpowiednią płciowo kartę to na dodatek sprawdzają imię i nazwisko na dowodzie. Może wzrasta bezpieczeństwo, ale po co? To ma być proste, łatwe i szybkie, a nie pierdolenie się w dowodziki i doprawianie penisów czy cipek. A co jeśli nie masz dowodu? Nic mnie nie powstrzymało przed tym żeby powiedzieć: "to są chyba jakieś cyrki" i wyjść.

W maku chciałam włamać się do męskiej toalety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz