20.02.2013

trochę poważnie.


Jakiś czas temu w autobusie zasmuciła mnie pewna matka.  Powiedziała do swojego dziecka, może 3-4 letniego: „Wkurwiasz mnie, zaraz Ci przypierdolę”. Jak ona nie hamowała się przy ludziach to co musi się dziać za zamkniętymi drzwiami! A dziecko nic nie robiło! A następne w wózku. Cipa i chuj pierwsze do pieprzenia, ale żeby pomyśleć, chociaż przez moment, o konsekwencjach to już nie. Niektórzy nie nadają się na rodziców. Nawet nie powinni stać koło rodzicielstwa. Czemu społeczeństwo tego nie może zaakceptować? Gdy ktoś mówi o tym głośno, szokuje i jest potępiany. Czy takiemu dziecku będzie dobrze, gdy matka od najmniejszych lat tak go traktuje? Co będzie później? Coraz gorzej, bo taka nie zmądrzeje. Dziecku też się należy szacunek! To, że jest małe i bezbronne, nie znaczy, że jest osobą bezmyślną!

Uraziły mnie słowa Sylwii, że ja nie powinnam mieć dzieci, skoro ich nie lubię. To, że dzieci w pewnym sensie mnie przerażają, nie umiem z nimi gadać i oceniam ich jak dorosłych, czyli muszą mnie do siebie przekonać, nie znaczy, że byłabym złą matką. Dzieci są, jakie są przez swoich rodziców. A najgorsze już są takie, co wrzeszczą, płaczą, kopią, biją, bo to dorośli nie mogą sobie z nimi dać rady. Pozwalają na wszystko i wychodzi z nich potwór. Chyba powinnam nie lubić ich rodziców.

Czy chce mieć dzieci? Owszem. Nie teraz oczywiście. Jednak chciałabym bez wrzasków, bez zgrzytów przekazać najważniejsze wartości, zapewnić dobry byt. Wychować na mądre, rozmawiające ze mną z zaufaniem o wszystkim. Idealne życzenie. Jednak czy w dzisiejszym świecie można wychować dobrze małego człowieka? I czy ja będę dostatecznie silna i dobra na bycie matką? Jestem za młoda, nie czas i niechęci o tym teraz myśleć. Czas na informatykę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz