6.04.2013

mój czarny Chochlik!

Mam, mam, mam! Mojego czarnego Chochlika (tak, ma już swoje imię). Tylko mój i w każdej chwili do dyspozycji. Cudny! Już tym razem nie zapeszyłam i nie było jakiegoś fatum. Czekam tylko na bardziej sprzyjającą pogodę, bo Chochlik ma letnie obuwie. Przez 40 min jazdy nawet nie zdążyłam się jeszcze nacieszyć.

Wkurzył mnie Superwujek i pan F. bo nie chcieli ode mnie wziąć po flaszeczce w ramach podziękowań. A to dla mnie był taki miły gest w stosunku do nich i takie dobre zachowanie. Co mi po argumencie, że ja nie zarabiam skoro już kupiłam, a zwrócić do sklepu przecież nie zwrócę. Superwujkowi zostawiłam w samochodzie, a na panu F. jakoś to wymogłam. A tak w głębi mojej duszy czuję, że gdyby nie gadka-szmatka rodziców z wujkiem M. i jego opieka nad tym "projektem" to by nic z tego nie wyszło. Super, że był i czuwał. Jak obiecał, tak zrobił.

1 komentarz: