16.06.2013

pozdrowienia dla Wujka

Wczoraj był pogrzeb. Dobrze, że odbyło się to przed niedzielą, bo bardzo wierzę w to, że jeśli ktoś leży martwy przez niedzielę to po kogoś jeszcze przyjdzie. 
Byłam silna do pewnego momentu. Ścisło mnie za serce, gdy usłyszałam intencje mszy od Babci Z.: "dla kochanego szwagra Stasia". Jednak najbardziej się wzruszyłam, gdy właściciel zakładu pogrzebowego powiedział kilka słów na koniec. Piękne pożegnanie.
Nie lubię kondolencji, nie wiadomo co wtedy powiedzieć, jak się zachować. Jednak nie wyobrażałam sobie nie podejść do Cioci Tereni, Paulinki i Andrzejka. Po prostu podejść i ich przytulić. Okazać przez te kilka sekund troszkę ciepła i wsparcia. Jakiś chłopiec przede mną powiedział: "Proszę nie płakać", a Ciocia na to, że się postara, a Wujek jej na pewno w tym pomoże. A ja wierzę, że pomoże też ogarnąć rachunki, zakupy i to wszystko czym się zajmował. 
Smutno zrobiło mi się, gdy ktoś Ciocię prosił o odwiedziny, a ona na to, że przecież nie ma prawa jazdy. Taki mi to utkwiło, że dzisiaj zadzwoniłam do niej, że jeśli będzie tylko chciała gdzieś jechać to jestem do jej dyspozycji. A moja rozmowa z nią wyglądała tak:

"-Ciociu, jakbyś chciała gdzieś jechać to ja Cię zawsze mogę gdzieś podwieźć (..) W razie czego jestem do Twojej dyspozycji.
-Dziękuję Ci bardzo
(w skróconej wersji, bo Ciocia na jednym dziękuje nie skończyła). Właśnie jesteśmy na cmentarzu, u Wujka.
-O. To go pozdrówcie.
-Paulinko, pozdrów Tatę (..).
"


I te dwa ostatnie zdania rozświetliły mrok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz