7.06.2013

weno nie opuszczaj mnie jeszcze przez 2 tygodnie

Sesja już bliziutko... Mam opracowaną strategię i chcę spiąć dupkę, żeby wszystko wyszło jak najlepiej tzn. do wesela wszystko pozamykać. Jednak strategia już się trochę posypała przez prof. Zozola, bo studenci go gówno obchodzą. Pomimo jego zawirowań nie zepsuł tego doszczętnie i dalej trzymam się planu.

Wybrankowi mego serca zdechł laptop. Na amen. A ja mam wyrzuty sumienia korzystając z mojego, bo on nie może sobie czegoś pooglądać, pograć, posprawdzać i co tam jeszcze. Oczywiście korzysta z mojego laptopa, ale jak ja korzystam, a on nie, to mi głupio. Dziwne, co nie? Sama tego nie rozumiem. Dla usprawiedliwienia zrobiłam wczoraj pół referatu o witaminie B12, napisałam notatkę na egzamin ustny z angielskiego, napisałam sprawozdanie, a zostały mi tylko wnioski. Miałam wczoraj wenę do pisania jak nigdy. I ją wykorzystałam, z czego bardzo się cieszę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz