26.12.2013

całkiem przyjemnie

Już od pierwszego dnia w domu odechciało mi się świąt. Za dużo roboty. Za dużo wszystkiego.

Jednak jak do tej pory nie mogę narzekać.
Móc zawsze można, a ja nie chcę. A jest kilka rzeczy i nie rzeczy do radości:
- pierogi od H. podbijają moje podniebienie (a jeszcze została jedna porcja)
- Tacie złożyłam spoko życzenia
- dostałam 1kg orzechów laskowych i najlepsze grejpfruty pod słońcem
- uśmiałam się u Grzyba
- na pasterce nie zabrakło orkiestry dętej pod batutą tego błazna, jak również Blastera (może to jakaś mała tradycja, że się widzimy w ten dzień)
- wizyta Superwujka (oczywiście z pustymi rękami nie przyjechał i dostałam moją ulubioną norweską czekoladę w ciekawym wariancie)
- Wybranek mego serca ucieszył się z prezentu
- trochę świętego spokoju
- wieczór z Hobbitem

Czyli całkiem przyjemnie.



16.12.2013

Pizza albo życie

Matka Natura jest kochana dając Ziemi mandarynki!

Przez 3 tygodnie poprzestawiał mi się czas. Żyłam sobie z myślą, że jest o jeden dzień do przodu. I tak każdego dnia. Dalej nie wiem czy ten stan nie wróci. Komplikujące.

Cieszę się, że już niedługo święta. Chyba pierwszy raz w życiu. Dalej uważam łamanie się opłatkiem za kompletny absurd. "Zdrowia szczęścia i pomyślności", bo nic innego człowiek nie wysili. Równie dobrze można by powiedzieć: blablablablabla i jeszcze bla. Ale mimo to cieszę się. Będą moje ulubione pierożki od H., żywa choinka, pasterka z orkiestrą dętą pod batutą tego błazna, może jakieś kino. Chyba będzie przyjemnie. Na pewno nie obejdzie się bez ojcowych "umilaczy", ale cóż poradzisz, jak nic nie poradzisz? Jest jaki jest i muszę się uzbroić w ogromną cierpliwość. Chyba też nie mogę się doczekać, bo czeka mnie 2 tygodniowa przerwa. W każdym razie już chcę piątek po południu.

Z cyklu Dżaga poleca: Polecam Spadkobierców.