26.12.2013

całkiem przyjemnie

Już od pierwszego dnia w domu odechciało mi się świąt. Za dużo roboty. Za dużo wszystkiego.

Jednak jak do tej pory nie mogę narzekać.
Móc zawsze można, a ja nie chcę. A jest kilka rzeczy i nie rzeczy do radości:
- pierogi od H. podbijają moje podniebienie (a jeszcze została jedna porcja)
- Tacie złożyłam spoko życzenia
- dostałam 1kg orzechów laskowych i najlepsze grejpfruty pod słońcem
- uśmiałam się u Grzyba
- na pasterce nie zabrakło orkiestry dętej pod batutą tego błazna, jak również Blastera (może to jakaś mała tradycja, że się widzimy w ten dzień)
- wizyta Superwujka (oczywiście z pustymi rękami nie przyjechał i dostałam moją ulubioną norweską czekoladę w ciekawym wariancie)
- Wybranek mego serca ucieszył się z prezentu
- trochę świętego spokoju
- wieczór z Hobbitem

Czyli całkiem przyjemnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz