11.02.2014

papieros

Wypaliłam CAŁEGO MARLBORASA (którego notabene dostałam od Taty).
Człowiek się stara nie palić na co dzień od jakiegoś 24 listopada 2012 roku (nie wliczając imprez, a na nich ostatnio też nie), przychodzi moment i BOOM!
Nie widziałam innego sposobu, żeby poradzić sobie z nerwami. Nerwami, które są obecne non stop od jakiegoś tygodnia, a które wcześniej co jakiś czas uderzały. A są, bo jest bezradność. A ona największą krzywdą jaka może spotkać człowieka.

Ostatnio dostałam najdłuższy uścisk jaki pamiętam i na dodatek wywołany radością, że jestem. Na serduszku zrobiło mi się tak serdecznie! A jak posypały się komplementy w moją stronę to już całkowicie mi było super. 
Lubię tę starszą babeczkę (czy tą starszą babeczkę?). Przeszła wiele w życiu, jest mądrą kobitką, a jeszcze siądzie i wypije z wnuczką i jej koleżanką połówkę, nie zważając na dzielące nas 40 lat. Będzie mi smutno jak umrze.
Grzybie, obiecuję Ci, tu i teraz, że jeśli tak się stanie obalimy flaszeczkę na jej grobie za spotkanie z Romkiem i ich ostrą balangę.

1 komentarz: