Etap 1. Gliwice - Wrocław. Fuksem, fartem,
szczęściem nowicjusza (zwał jak zwał) zachciało mi się sikać. Na stacji
benzynowej, gdzie udałam się za potrzebą JakuB zapytał się jakiejś pary czy nie wezmą
dwójki do Wrocławia (bo tam akurat jechali). Wpakowaliśmy się i
ruszyliśmy. Cel Wrocław został sprawnie osiągnięty.
Etap 2.
Wrocław-Bogatynia. Ten etap był niespodzianką, bo zaczęliśmy podążać w innym kierunku niż zamierzaliśmy.
Trochę korka za Wrocławiem, drzemki i podwózka pod (na) samą granicę, a to chyba ze
względu na to, że brat kierowcy podróżuje autostopem. Czarne chmury pojawiły się nad
granicą, a z nimi burza, ale entuzjazm nie opadł.
Etap 3. Bogatynia - Liberec. Wysiedliśmy
i
wsiedliśmy. Tak było na przejściu granicznym. Wybranek mego serca
zdążył się
tylko wysikać. Kilka chwil przez niezła ulewę i byliśmy w Libercu, a
kierowca poopowiadał troszkę o otaczającej nas rzeczywistości.
Etap 4.
Liberec - Turnov. W Libercu (miejscowość bardzo kojarzyła mi się ze
skokami narciarskimi, gdzie faktycznie znajduje się kompleks skoczni) trochę poczekaliśmy. Nie za bardzo chcieli nas brać, a
niby droga prosta i ekspresowa do Pragii. Po czasie (i tak nie za długim) udało nam się dorwać stopa
do Turnov, czyli miejscowości oddalonej jakieś 20 km, ale zawsze to o krok bliżej. Kierowcą był 40-letnim dres, który
sączył shake'a przy muzyce techno tak głośnej, że dziwię się, że okna nie
wyleciły. Było tym śmieszniej, że gdy zobaczył polskie blachy krzyczał: "Polska",
a potem chciał zatrzymać to auto na autostradzie, żeby zabrali nas dalej.
Etap
5. Turnov - Praga. Trafiliśmy do miejsca, punktu, w którym auta na autostradzie były bardzo rozpędzone, a ze stacji większość
zjeżdżała do miasteczka. Pomyślałam sobie "o oł", ale jeszcze nie panikowałam. Rozłożyłam się, wyciągnęłam, bo tylko zostało mi
czekać. A tu anioł z nieba! Kobieta z
dwójką dzieci. Wcisnęłam się między siodełka. Dziewczynka pierwsze co zrobiła
to podała mi pas do zapięcia (chwali się!),a później w trakcie jazdy powiedziała:
"Dobrze, że ich zabraliśmy, bo zaczęło padać". Najlepsze słowa jakie
zrozumiałam po czesku!
Cudowne uczucie, gdy widzisz na znaku, że do Pragi jeszcze 20 km i
wiesz, że się udało!
Polecam każdemu, aby chociaż raz spróbował przygody z autostopem.
My mieliśmy ogrom szczęścia. Nie czekaliśmy na stopa dłużej niż 30 minut (może w Libercu ok.1 godziny),
jechaliśmy z przyjemnymi ludźmi (a każdemu z nich WIELKIE DZIĘKI!). Sam fakt podróżowania autostopem daje sporo radości, a
osobiście nie zapomnę błogiej rozkoszy, którą daje świadomość bliskości
celu i jego osiągnięcia.
Czas: ok. 10 h
Czas oczekiwania na stopa: ok. 30 min
Długość trasy: ok. 480 km
Długość trasy: ok. 480 km
Koszty: 0 zł
Emocje: BEZCENNE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz