Moje relacje z Babcią Z. były
ostatnimi czasy bardzo napięte. I ja i ona bardzo szybko się na siebie
denerwowałyśmy. Ale wiem, że ani ja nie chciałam źle, ani ona.
Kochałam ją i
wiem, że ona kochała mnie.
Nie wiem jakim słowem opisać
to co czuje. Żal? Nie. Wyrzuty? Też nie. Świadomość, że mogło być inaczej? Nie
mam pojęcia.
Ale wiem, że mogłam nie pędzić, nie lecieć.
Zauważyć w niej "stara” Babcie Z., człowieka. Zwyczajnie posiedzieć. A ja
jak na szpilkach. To poleciałam do S., a to jak najszybciej wyjść, a to
przywiozłam rosół i nawet nie poczekałam jak zje.
Lecz pożegnałam się z nią. Tak
strasznie się tego obawiałam (bo nie chciałam zapamiętać jej martwej), ale sama
tego chciała. Przyszła i powiedziała, że nie ma się czego bać. Chyba też
chciała się pożegnać. I dałam jej jeszcze kości, żeby jej się nie
nudziło (zostawiłam sobie jej, a dałam jej moje). Wyglądała jakby
spała.
Chcę pamiętać tylko dobre
chwile. I takie pielęgnuje teraz w swojej głowie. Jak mnie wyciągła na kości
nie dawno, jak opowiadała o starej gospodyni, jak chodziłyśmy na jagody, a już
najbardziej kojarzy mi się jak na targu w Wolbromiu sprzedawała obwarzanki. I w
brązowej marynarce.
Zawsze ją uwielbiałam. I
teraz też to wszystko wynikało z tego, że chciałam dla niej jak najlepiej.
Bo
wiedziałam, że Śmierć po nią przyjdzie. I walczyłam.
Ona też wiedziała. Tylko nie
walczyła.
A może już się nie dało
walczyć i ona to czuła?
Za późno zrozumiałam, że
Śmierć jest blisko. Nic już nie mogłam zrobić. Postanowienie o odwiedzinach bez
jej i moich nerwów zapadło wtedy, gdy ona już nie żyła, a ja o tym nie
wiedziałam.
Czarownictwo wcale nie jest
takie dobre jak mi się zawsze wydawało.
Pamiętam jak dziś
powiedziałam kuzynce, że Babcia nie przeżyje roku od amputacji. Minęły 3 miesiące.
Skąd mogłam to wiedzieć? A od poniedziałkowych słów lekarza: "Jest do
dupy" przekazanych przez Mamę myślałam o tym jak to będzie, gdy jej nie
będzie. Nawet pomyślałam o testamencie, o tym jak można przyjechać do Ż. bez
odwiedzenia jej, postanowienie o spokojnych odwiedzinach i innych, których już nawet nie pamiętam.
Wiedziałam, bo Wszechświat
zagiął się od ruszenia kosą Śmierci.
Myślałam, że mam jeszcze chwilę. Myliłam
się. I dostałam potężną lekcję.
ZAWSZE ZACHOWUJ SIĘ TAK JAKBYŚ MIAŁ WIDZIEĆ KOGOŚ OSTATNI RAZ