7.07.2014

zgasła.

Moje relacje z Babcią Z. były ostatnimi czasy bardzo napięte. I ja i ona bardzo szybko się na siebie denerwowałyśmy. Ale wiem, że ani ja nie chciałam źle, ani ona. 
Kochałam ją i wiem, że ona kochała mnie. 

Nie wiem jakim słowem opisać to co czuje. Żal? Nie. Wyrzuty? Też nie. Świadomość, że mogło być inaczej? Nie mam pojęcia.
Ale wiem, że mogłam nie pędzić, nie lecieć. Zauważyć w niej "stara” Babcie Z., człowieka. Zwyczajnie posiedzieć. A ja jak na szpilkach. To poleciałam do S., a to jak najszybciej wyjść, a to przywiozłam rosół i nawet nie poczekałam jak zje. 
 
Lecz pożegnałam się z nią. Tak strasznie się tego obawiałam (bo nie chciałam zapamiętać jej martwej), ale sama tego chciała. Przyszła i powiedziała, że nie ma się czego bać. Chyba też chciała się pożegnać. I dałam jej jeszcze kości, żeby jej się nie nudziło (zostawiłam sobie jej, a dałam jej moje). Wyglądała jakby spała.

Chcę pamiętać tylko dobre chwile. I takie pielęgnuje teraz w swojej głowie. Jak mnie wyciągła na kości nie dawno, jak opowiadała o starej gospodyni, jak chodziłyśmy na jagody, a już najbardziej kojarzy mi się jak na targu w Wolbromiu sprzedawała obwarzanki. I w brązowej marynarce.

Zawsze ją uwielbiałam. I teraz też to wszystko wynikało z tego, że chciałam dla niej jak najlepiej.
Bo wiedziałam, że Śmierć po nią przyjdzie. I walczyłam.
Ona też wiedziała. Tylko nie walczyła.
A może już się nie dało walczyć i ona to czuła?

Za późno zrozumiałam, że Śmierć jest blisko. Nic już nie mogłam zrobić. Postanowienie o odwiedzinach bez jej i moich nerwów zapadło wtedy, gdy ona już nie żyła, a ja o tym nie wiedziałam. 

Czarownictwo wcale nie jest takie dobre jak mi się zawsze wydawało.

Pamiętam jak dziś powiedziałam kuzynce, że Babcia nie przeżyje roku od amputacji. Minęły 3 miesiące. Skąd mogłam to wiedzieć? A od poniedziałkowych słów lekarza: "Jest do dupy" przekazanych przez Mamę myślałam o tym jak to będzie, gdy jej nie będzie. Nawet pomyślałam o testamencie, o tym jak można przyjechać do Ż. bez odwiedzenia jej, postanowienie o spokojnych odwiedzinach i innych, których już nawet nie pamiętam. 

Wiedziałam, bo Wszechświat zagiął się od ruszenia kosą Śmierci. 
Myślałam, że mam jeszcze chwilę. Myliłam się. I dostałam potężną lekcję.

ZAWSZE ZACHOWUJ SIĘ TAK JAKBYŚ MIAŁ WIDZIEĆ KOGOŚ OSTATNI RAZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz