4.10.2014

[124]

Zaczął się kolejny rok akademicki. Czas na semestr inżynierski. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie jak po maśle. Trzeba się zastanowić co dalej.

Od kilku dni jestem już na mieszkaniu i cieszę się, bo stęskniłam się za życiem z Wybrankiem mego serca. Jednak z drugiej strony będę tęsknić za tymi, którzy nie są na wyciągnięcie ręki.

Nie mam laptopa od maja. Najgorsza obsługa serwisu z jaką miałam do czynienia. Bez udzielania informacji, z ciągłym wracaniem sprzętu. Dupa, a nie informatyk.
Nerwy mnie biorą, bo teraz komputer będzie mi szczególnie potrzebny.

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.  
Człowiekowi odbija przez brak cudownych wynalazków cywilizacji. Szczególnie, że telewizor oblegany jest przez ojca i przez 3 miesiące raz oglądałam to co chciałam. Z przyczyn oczywistych znalazłam sobie bardzo czasochłonne zajęcie - wyciągnęłam zdjęcia. Segregowałam je chronologicznie, podpisywałam (każde jedno) i wkładałam do albumów. Siedziałam nad tym kilka dni, po kilka godzin dziennie i... nie skończyłam. Brak albumów. Zostało mi 600 zdjęć za mojego życia i bliżej nieokreślona ilość sprzed. Tutaj dołożyłam sobie roboty, bo wzięłam zdjęcia od Babci Z. W nich 2 cudowne zdjęcia: 1 - Babci Z. z fajeczką, idealna ona; 2 - Babcia Z., Todzia i Milusia z rocznym Kamiśkiem (na świecie został tylko on). Genialne! Szkoda, że nie mam ich ze sobą, bo bym zrobiła skan. Kiedyś wstawię.
Gdy znajdę jeszcze jedno zdjęcie ze ślubu rodziców to wpadnę w furię. "Będę w szale". Wszystkie takie same i milion kopii. 
Odwaliłam kawał dobrej roboty. I ogromnie się cieszę. Będzie pięknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz