26.11.2014

I o co chodzi z tymi dziećmi?

Chciałam podjąć temat obecności dzieci w moim przyszłym życiu. Dopadła mnie taka rozmowa ostatnio i chciałam sobie wszystko wyjaśnić. A szczególnie strach, że mogę żałować wypowiedzianych słów. Jednak temat okazał się za trudny. Nie umiem sobie wszystkiego w piśmie uporządkować.
Zostawiam jednak to: "(...) W tym roku po raz pierwszy miałam czteromiesięczne dziecko na rękach. A jak go z tych rąk chciałam położyć na łóżko to dopiero było. Koń by się uśmiał. Gdzie tę rękę, gdzie drugą, jak chwycić, jak się nachylić, co dalej robić? Wyszło na to, że sama się położyłam i zsunęłam go z siebie. ". 
I to, że KK miała racje mówiąc, że dziecko jest cudem. 

Zrobiłam dzisiaj coś dobrego. A najważniejszy argument za: czym jest mój strach przy możliwości uratowania komuś życia?

Czas mi się kurczy. Niedobrze.

22.11.2014

Kinowe chamstwo

Od jakiegoś czasu regularnie chodzę do kina, a to za sprawą korzystnej poniedziałkowej oferty. I jeszcze korzystniejszej karty stałego klienta. Jestem zadowolona, bo przedtem rzadko korzystałam z dobrodziejstw kinematografii, a teraz czerpię pełnymi garściami, na dodatek z filmami niekomercyjnymi. 

Oglądanie przeze mnie filmu w kinie wiąże się z moją osobistą kulturą i całkowitym szacunkiem dla drugiego człowieka. 
Przede wszystkim pierwsze co robię: wyłączam telefon. Nie wyciszam, bo jeśli coś wibrzy to chęć wyciągnięcia jest ogromna i na pewno to zrobię. Po co świecić po gałach sobie, innym i się rozpraszać? A z resztą "Hitchcock" też do tego namawia.
Drugie i najważniejsze: NIE SZELESZCZĘ! I nienawidzę jak ktoś to robi. Dostaję od tego białej gorączki. Gotuje się we mnie, a furia wypełnia całe moje ciało. 
Nie rozumiem... Nie można wytrzymać 1,5-2 godziny bez wpierdalania chipsów czy popcornu?! Czy to aż takie trudne? A jeśli takie trudne to nie można przesypać tego do czegoś nieszeleszczącego? Mało tworzyw sztucznych w tym świecie, nie wydających jakichkolwiek dźwięków? Ja tak raz zrobiłam i nikomu nie rzęziłam. 
Na ostatnim seansie siedział koło mnie taki typ-cham-kutas. W połowie seansu nie wytrzymałam ciągłego szeleszczenia paczek jego i jego towarzyszki, a także przeżuwania zawartości. Poprosiłam, żeby zaprzestali swych czynności. W odpowiedzi (po chwili zastanowienia) typ-cham-kutas stwierdził, że to ja jestem nie w porządku, bo powinnam siąść normalnie. A po jeszcze jakimś burczeniu wziął paczkę i zaczął ją ściskać. Dojrzałość, aż tryskała od 25-30 latka. Chyba chciał zaimponować panience. 
Z chamem nie wygrasz. Niestety dałam się wplątać (na szczęście) w krótką dyskusję, bo aż mnie zatkała jego odpowiedź. Kolejne zdobyte doświadczenie: na chamstwo odpowiadaj kulturą

Jeszcze pewnie coś by się znalazło, ale to są dla mnie dwie najważniejsze sprawy. 

Tak więc, w kinie ważna jest Twoja własna kultura, za pomocą której jesteś oceniany. Zepnij dupę i zachowuj się jak człowiek. Gwarantuję Ci, że 2 godziny bez chipsów w szeleszczącym opakowaniu nie doprowadzi Cię do jakichkolwiek strat. A jak nie możesz bez tego wytrzymać, zostań w domu.

18.11.2014

Prawo wyboru

Korzystam z niego zawsze wtedy, gdy jest do tego okazja i warunki mi sprzyjają. Krótko mówiąc zawsze się staram wziąć udział w wyborach. Dla niektórych jest to oczywistością, dla innych nie. Dla mnie oprócz prawa jest to również obowiązek. Nie wyobrażam sobie nie oddać głosu (raz mi się zdarzyło i już pan Korwin-Mike panoszy się w Europarlamencie). Skąd to mam? Z domu? Możliwe. Mamie towarzyszę od najmłodszych lat, ale Tata ma to kompletnie gdzieś. Klasa humanistyczna? Również możliwe. Czyli lekcje WOS-u tak do końca nie poszły w las. Po prostu gdzieś po drodze do 22 zostałam tego nauczona.
Jednak chyba najważniejsze dla mnie jest to, że po prostu mogę. Dla mnie jako kobiety nie byłoby to możliwe jeszcze sto lat temu. Panie walczyły przez długie lata o takie prawo, więc dlaczego mam to zaprzepaścić? A z resztą w naszym cudownym kraju wolne wybory odbywają się od 1989r., czyli jakby nie patrzeć i tak dopiero od niedawna możliwe jest głosowanie. Historia spowodowała to, że mam do tego pełne prawo, a ja z niego korzystam. Z głową. Chociaż ironią jest to, że wybieram ludzi na stanowiska dające taką kasę o której ja nawet nie myślę i dającą możliwość niezłego "nachapania" się. Enjoy.
W każdym razie szukam, czytam, dowiaduję się. I chodzę, i głosuję, bo zwyczajnie mogę.

11.11.2014

Z miejsca do liceum!

Wczoraj był taki cudowny dzień. Naładowałam się energią, której strasznie mi brakowało. Nic mi się nie chciało, wszechobecne nicnierobienie, a pierwsze dni w domu też doprowadzały mnie do szału.  
 
Co było takiego cudownego? Byłam na grzybach. Uwielbiam to. Sprawia mi to nieopisaną radość, a jeszcze szczególnie jak coś się znajduje. Co prawda zielonki wymagają sprawnego oka, ale swego czasu przeszłam szkolenie od najlepszej. Dane mi było także poobserwować z odległości kilku metrów dzięcioła. A jeszcze potem spotkałam motyla. Otaczający świat jest taki piękny!


A zakończenie dnia było wisienką na torcie - spotkanie z moją licealną klasą. Poprawka: niektórymi osobami z klasy. Było nas 10 na 36 osób, puls wychowawczyni. Super było się z nimi spotkać. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, wypiliśmy po piwku, czy dwa. Później już wybrana resztka wybrała się na wódeczkę. Do parku. Było rewelacyjnie. 

Zawsze powtarzam, że z miejsca wróciłabym do liceum. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Chociaż czas leci i robi swoje, czuć to gdzieś w powietrzu. Chciałoby się być bliżej. 

Na pewno z nimi nie rzuciłabym palenia!

Zaprosiłam KK, KM, MM. Ciekawe czy przyjadą...