20.10.2015

[152]

Wszystko wróciło do normy, złe i smutne odeszło w siną dal. A najważniejsze jest to, że wróciła radość z małych rzeczy!
Pięknie świeci słońce, świat mieni się kolorami tęczy, rzepak cudownie rośnie, uśmiech pani, która właśnie skończyła półmaraton, każdy ranek obok Wybranka mojego serca, każdy telefon od Mamy, Taty "jedź powoli", spacery, las i wszystko to co mnie otacza.

Każdy chyba przechodzi od czasu do czasu kiepskie momenty. Mój moment trwał ostatnio trochę długo, a to dlatego, że egzystencjalne pytania wywołują u mnie atak najprawdziwszej paniki (dalej tak jest, ale się nie daje). A je wywołuje natomiast "nic nie robienie". Obijałam się przez całe wakacje i wprowadziło mnie to w tak przejmująco-żałosny stan. Nie pierwszy raz taki bezproduktywny czas doprowadza mnie do takiego stanu. Taki sam był semestr inżynierski, zbyt duża ilość wolnego czasu i trach! - kiepski humor. Wniosek nasuwa się sam - muszę coś robić. Inaczej umrę w czeluściach beznadzieii.

I tak nowy rok akademicki zaczynam intensywnie: studia (w sobie same), magisterka, praca i wolontariat. Razem to wszystko trzeba pogodzić i już. Nie ma czasu na beznadzieję.

11.09.2015

[151]

Coś się dzieje niedobrego...

Moje serce przepełnia tak ogromny smutek.
Nieogarnięty smutek. A ja nie wiem skąd on się wziął i jak się go pozbyć. Na dodatek dręczą mnie bardzo złe myśli, których sama się boję. Nie wiem skąd to się bierze i nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.. 

Jest 20:00, a ja chcę żeby ten dzień się skończył i zaczął następny. Może jutro ten żal, który siedzi gdzieś głęboko mnie uleci. Tylko że jutro nigdy nadejdzie, bo zawsze jest dziś....

Kurwa.
Niech te gówniane dni i gówniany nastrój spieprzają ode mnie. 
Przecież po burzy zawsze jest słońce. A ja tak bardzo pragnę swojego słońca...

4.09.2015

[150]

Czasami przychodzą do mnie dni, w których nienawidzę swojego życia.
Mocne słowo, mocne uczucie: nienawiść.
I chcę siąść.
Tak, siąść.
I płakać.
Nad jego bezsensownością.
I nad własną bezsilnością.
Nad własną niemocą.

Bo każdego dnia tak bardzo chcę.
Bo każdego dnia sobie obiecuję.
Bo każdego kolejnego dnia nic z tego nie wychodzi.

Jestem w kropce, której granice są dla mnie nie do przejścia.
I tak strasznie jestem bezradna.
Bo nie potrafię.
Cholera jasna, nie potrafię.
Chcę, a nie mogę.
Nie mogę!

Nie wiem jak.
A chcę.
Bardzo.

I to pieprzone pytanie, które za mną łazi i krzyczy: 
„Co dalej? Co, do cholery, będzie dalej?!” 

Skąd to się bierze?
Skąd?

Przecież ja tak bardzo kocham cieszyć się z małych rzeczy…

11.08.2015

Is Ty, jakie piękne te ziemniaczki


Ostatnio chodził za mną jakiś Post. Niestety nie pokazał swojej twarzy, ale sugerował niebanalność. I tak się zastanawiałam: #lovewins – że całkowicie to akceptuje i jestem za, ale co tu więcej pisać?; czy może o tolerancji, która nie zawsze musi iść ramię w ramię z akceptacją i o tym, że ja mam obowiązek uszanować czyjąś nieakceptacje?; czy o tym, że Babci Z. zmarła rok temu, a ja dalej jestem wściekła o jej niewalkę o życie i wybór drogi śmierci, bo nie było na niej cierpienia? I że ta złość nie pozwoliła i dalej nie pozwala zalać się łzami?; czy może o strajku pielęgniarek i ich żądaniu podwyżek w wysokości 1500zł – że co proszę?! Nie przesłyszałam się? I ich szantażu, że odejdą od łóżek pacjentów i nie będą pracować? A idźcie w pizdu! W każdej innej pracy, gdyby tak powiedziały to wyleciałyby na zbity pysk, bo na ich miejsce byłoby 10 chętnych. Rozumiem ich ciężką pracę, bo podcieranie komuś obcemu dupy nie może być przyjemnie, ale same się na to zdecydowały. A ich żądania i szantaże przechodzą moje pojęcie…; itd.itp. 

Jednak Post pokazał swoją twarz na mojej wsi w ciemności domu, spowodowanej chwilową przerwą w dostawie prądu. A twarz ta mówiła: „Nic nie wiesz o przeszłości ludzi, którzy Cię otaczają, nie wiesz co przeżyli, nie wiesz jakie emocje im towarzyszyły i nie możesz sobie wyobrazić jak wyglądało ich życie. I w żadnym wypadku nie możesz się z tym równać.”

Zaczęło się opowieścią o Biedzie, która nie zaglądała zza kąta, tylko rozsiadała się w całym domu i wyznaczała rytm życia. A Bieda nie jest mile widzianym gościem, w szczególności przy siódemce dzieci i mężu hulace, wydającego pieniądze na wódę i panienki. I wysyłała ona Prababkę do lasu, gdzie pewnego dnia stanęła twarzą w twarz z SSmanem. Później z darami lasu w sześciu wielkich koszach jeździła na śląskie targowiska. A Bieda co? Potem goniła niektóre z jej dzieci… I nawet przybyła w odwiedziny do wnuków, a prawnuki także to odczuły.

I potem słuchając o przeszłości, o tym co było dobre i złe, (i moim ulubionym powiedzonku Prababci W.: „Is Ty, jakie piękne ziemniaczki”), przypominając sobie to co już słyszałam kiedyś, uświadomiłam sobie że tak naprawdę nie wiele wiem.

Czy ktoś stanął twarzą w twarz ze Śmiercią?
Czy ktoś był biedny?
Czy ktoś chodził głodny?
Czy ktoś kogoś zdradził?
Czy ktoś kogoś zgwałcił?
Czy ktoś kogoś katował?
Czy ktoś przed tym katem uciekał?
Czy ktoś kiedyś był tak bity, że w danej chwili myślał, że tego nie przeżyje?
Czy ktoś przeżył śmierć swojego męża, a potem syna?
Czy ktoś stracił żonę?
Czy ktoś stracił matkę?
Czy ktoś został sam z czteroosobowej rodziny?
Czy ktoś harował po to, aby mieć dach nad głową?
Czy ktoś całe życie robił w polu i na starość był na łasce dzieci?
Czy ktoś został wydany za mąż, za faceta ponad 20 lat starszego mającego szóstkę dzieci?
Czy ktoś kogoś złapał na dziecko?
Czy ktoś poronił?
Czy ktoś kiedyś zaginął i szukała go cała wieś?
Czy ktoś został odnaleziony przez swojego przyszłego swata?
Czy ktoś zaglądał do kieliszka?
Czy ktoś palił trawkę?
Czy ktoś brał coś mocniejszego?
Czy ktoś chciał popełnić samobójstwo?
Czy ktoś popełnił samobójstwo?
Czy ktoś go przed tym samobójstwem ratował?
Czy ktoś grał w karty w domu, gdzie wszyscy domownicy już spali?
Czy ktoś uśmiechał się do wschodzącego słońca?
Czy ktoś szanował to co ma?
Czy ktoś szanował zwierzęta?
Czy ktoś był chytry?
Czy ktoś był hojny?
Czy ktoś lubił opowiadać?
Czy ktoś lubił opowiadać kawały?
Czy ktoś lubił swoje rodzeństwo?
Czy ktoś był jedynakiem?
Czy ktoś?
Czy coś?
Czy kiedyś?
Czy…
Czy ja mam prawko kogokolwiek oceniać?

26.06.2015

I miss you, Lviv. (cz. 2.)


Ulubiona panda Ali
 
 
fot. Alicja Moraniec
fot. Alicja Moraniec
 
 
fot. Daria Kowalczykiewicz
fot. Michał Budkiewicz
fot. Daria Kowalczykiewicz
Aby hinkali próbować na Ukrainie...
Gruzjo, jeszcze się zobaczymy.
I wilk z tego lasu
 
 
fot. Michał Budkiewicz
fot. Alicja Moraniec
 
fot. Alicja Moraniec
 
fot. Alicja Moraniec
fot. Alicja Moraniec
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
  

______________________________________________________________________________
Jeśli nie zaznaczono, zdjęcia zostały wykonane przeze mnie lub tam gdzie ja jestem na zdjęciu (lub nie) - nie pamiętam/nie wiem kto je robił.

12.06.2015

I miss you, Lviv. (cz.1.)

 
fot. Alicja Moraniec
Daniłło
plac Adama Mickiewicza
Ciapek przewodnik
Taras Szewczenko
 



fot. Michał Budkiewicz
fot. Michał Budkiewicz
fot. Alicja Moraniec
  
 
fot. M. Budkiewicz
 
fot. Alicja Moraniec
fot. Alicja Moraniec
fot. Alicja Moraniec
fot. Alicja Moraniec

fot. Alicja Moraniec
 


______________________________________________________________________________
Jeśli nie zaznaczono, zdjęcia zostały wykonane przeze mnie lub tam gdzie ja jestem na zdjęciu (lub nie) - nie pamiętam/nie wiem kto je robił.