29.04.2015

[144]

I tak od świąt minął niecały miesiąc. Jutro do domu. 
Plany na majówkę? Zacne. Odkurzyć auto, poczytać, pouczyć się niemieckiego, obczaić cokolwiek na projekt z Ppb i zajrzeć do ZBA. Może rower jak będzie ciepło. Znając życie pewnie nic z tego nie wyjdzie, a potem się zapierdole.

Tematy prac magisterskich zostały opublikowane. Wybrałam, wypytałam, w poniedziałek zapisy. Bardzo chciałabym ten temat, bo jako jedyny mi się podoba. I wydaje się taki ciekawy. Chcę go! Trzymać kciuki. 

Mama się nie odzywa. Znowu o jej "widzi mi się". Raz już tak było. Nie odzywała się o jakiegoś łachmaniarza. Wtedy dzwoniłam, próbowałam się skontaktować każdego dnia i za każdym razem cisza lub odrzucania. Tym razem odpuściłam sobie to upokorzenie. Zadzwoniłam raz, nie odebrała. Stwierdziłam, że jeśli by chciała ze mną porozmawiać to by oddzwoniła. A za co się obraziła? Za to, że mamy/mieliśmy wyprowadzić się z mieszkania. I uroiła sobie jakieś niestworzone kwoty. Nienawidzę tego. Ubzdura sobie coś, nie da wytłumaczyć i jak amen w pacierzu - cisza.
Jest mi przykro i brakuje mi rozmów z nią. Jeszcze Tata wczoraj dzwoni (a on i dzwonienie do mnie to naprawdę rzadkość), że mu przykro i żebym się odezwała do Mamy. Kurde!

Ostatnio bardzo często zdarza mi się (z Wybrankiem mojego serca) odwiedzać A. i J. A to grill, a to sushi (pierwszy raz jadłam i nawet rolowałam), a to szisza, a to pizza i tak kilka razy na tydzień jestem u nich. Bardzo cieszę się z tego, że nasze drogi gdzieś tam się skrzyżowały. I fajnie z nimi spędzać czas.

 
 
 

 
Nauka jedzenia pałeczkami
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz