11.08.2015

Is Ty, jakie piękne te ziemniaczki


Ostatnio chodził za mną jakiś Post. Niestety nie pokazał swojej twarzy, ale sugerował niebanalność. I tak się zastanawiałam: #lovewins – że całkowicie to akceptuje i jestem za, ale co tu więcej pisać?; czy może o tolerancji, która nie zawsze musi iść ramię w ramię z akceptacją i o tym, że ja mam obowiązek uszanować czyjąś nieakceptacje?; czy o tym, że Babci Z. zmarła rok temu, a ja dalej jestem wściekła o jej niewalkę o życie i wybór drogi śmierci, bo nie było na niej cierpienia? I że ta złość nie pozwoliła i dalej nie pozwala zalać się łzami?; czy może o strajku pielęgniarek i ich żądaniu podwyżek w wysokości 1500zł – że co proszę?! Nie przesłyszałam się? I ich szantażu, że odejdą od łóżek pacjentów i nie będą pracować? A idźcie w pizdu! W każdej innej pracy, gdyby tak powiedziały to wyleciałyby na zbity pysk, bo na ich miejsce byłoby 10 chętnych. Rozumiem ich ciężką pracę, bo podcieranie komuś obcemu dupy nie może być przyjemnie, ale same się na to zdecydowały. A ich żądania i szantaże przechodzą moje pojęcie…; itd.itp. 

Jednak Post pokazał swoją twarz na mojej wsi w ciemności domu, spowodowanej chwilową przerwą w dostawie prądu. A twarz ta mówiła: „Nic nie wiesz o przeszłości ludzi, którzy Cię otaczają, nie wiesz co przeżyli, nie wiesz jakie emocje im towarzyszyły i nie możesz sobie wyobrazić jak wyglądało ich życie. I w żadnym wypadku nie możesz się z tym równać.”

Zaczęło się opowieścią o Biedzie, która nie zaglądała zza kąta, tylko rozsiadała się w całym domu i wyznaczała rytm życia. A Bieda nie jest mile widzianym gościem, w szczególności przy siódemce dzieci i mężu hulace, wydającego pieniądze na wódę i panienki. I wysyłała ona Prababkę do lasu, gdzie pewnego dnia stanęła twarzą w twarz z SSmanem. Później z darami lasu w sześciu wielkich koszach jeździła na śląskie targowiska. A Bieda co? Potem goniła niektóre z jej dzieci… I nawet przybyła w odwiedziny do wnuków, a prawnuki także to odczuły.

I potem słuchając o przeszłości, o tym co było dobre i złe, (i moim ulubionym powiedzonku Prababci W.: „Is Ty, jakie piękne ziemniaczki”), przypominając sobie to co już słyszałam kiedyś, uświadomiłam sobie że tak naprawdę nie wiele wiem.

Czy ktoś stanął twarzą w twarz ze Śmiercią?
Czy ktoś był biedny?
Czy ktoś chodził głodny?
Czy ktoś kogoś zdradził?
Czy ktoś kogoś zgwałcił?
Czy ktoś kogoś katował?
Czy ktoś przed tym katem uciekał?
Czy ktoś kiedyś był tak bity, że w danej chwili myślał, że tego nie przeżyje?
Czy ktoś przeżył śmierć swojego męża, a potem syna?
Czy ktoś stracił żonę?
Czy ktoś stracił matkę?
Czy ktoś został sam z czteroosobowej rodziny?
Czy ktoś harował po to, aby mieć dach nad głową?
Czy ktoś całe życie robił w polu i na starość był na łasce dzieci?
Czy ktoś został wydany za mąż, za faceta ponad 20 lat starszego mającego szóstkę dzieci?
Czy ktoś kogoś złapał na dziecko?
Czy ktoś poronił?
Czy ktoś kiedyś zaginął i szukała go cała wieś?
Czy ktoś został odnaleziony przez swojego przyszłego swata?
Czy ktoś zaglądał do kieliszka?
Czy ktoś palił trawkę?
Czy ktoś brał coś mocniejszego?
Czy ktoś chciał popełnić samobójstwo?
Czy ktoś popełnił samobójstwo?
Czy ktoś go przed tym samobójstwem ratował?
Czy ktoś grał w karty w domu, gdzie wszyscy domownicy już spali?
Czy ktoś uśmiechał się do wschodzącego słońca?
Czy ktoś szanował to co ma?
Czy ktoś szanował zwierzęta?
Czy ktoś był chytry?
Czy ktoś był hojny?
Czy ktoś lubił opowiadać?
Czy ktoś lubił opowiadać kawały?
Czy ktoś lubił swoje rodzeństwo?
Czy ktoś był jedynakiem?
Czy ktoś?
Czy coś?
Czy kiedyś?
Czy…
Czy ja mam prawko kogokolwiek oceniać?