16.12.2013

Pizza albo życie

Matka Natura jest kochana dając Ziemi mandarynki!

Przez 3 tygodnie poprzestawiał mi się czas. Żyłam sobie z myślą, że jest o jeden dzień do przodu. I tak każdego dnia. Dalej nie wiem czy ten stan nie wróci. Komplikujące.

Cieszę się, że już niedługo święta. Chyba pierwszy raz w życiu. Dalej uważam łamanie się opłatkiem za kompletny absurd. "Zdrowia szczęścia i pomyślności", bo nic innego człowiek nie wysili. Równie dobrze można by powiedzieć: blablablablabla i jeszcze bla. Ale mimo to cieszę się. Będą moje ulubione pierożki od H., żywa choinka, pasterka z orkiestrą dętą pod batutą tego błazna, może jakieś kino. Chyba będzie przyjemnie. Na pewno nie obejdzie się bez ojcowych "umilaczy", ale cóż poradzisz, jak nic nie poradzisz? Jest jaki jest i muszę się uzbroić w ogromną cierpliwość. Chyba też nie mogę się doczekać, bo czeka mnie 2 tygodniowa przerwa. W każdym razie już chcę piątek po południu.

Z cyklu Dżaga poleca: Polecam Spadkobierców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz