21.04.2013

Chaotic Splutter

Wczoraj byłam na koncercie Chaotic Splutter w pubie należącym do ośrodka kultury. Poszłam tam tylko dlatego, że jednym z członków zespołu jest wujek wybranka mojego serca i bałam się, że będziemy tylko w dwójkę (a tu jednak nie!). Z resztą nie wyobrażałam sobie nawet tam nie być.
Na początku jacyś młodzi "gwiazdorzy" przygotowywali się pół godziny do swojego występu, następnie zagrali dwa kawałki, jeden w drugiego rzucił pałeczkami, zebrali się i poszli. Ktoś z minipubliczności skwitował do wokalisty: "graj sam, pierdól zespół". 
Potem już zagrali Ci, których przyszłam zobaczyć. Zaraz pod sceną dwóch fanów nie przekraczający wieku 5-6 lat. Jeden nieźle wymiatał, a drugi po koncercie opanował wujową/ojcową perkusję. Reszta wiek pod 40, a nawet więcej, kilka młodych. No i muszę powiedzieć, że panowie mnie trochę zaskoczyli. Takie "dziadki", a dali niezłego czadu. Wiedziałam, że to mocna muzyka, ale na koncercie bardziej się o tym przekonałam. I bardzo mi się podobało! Wyszłam tak pozytywnie naładowana. No po prostu było zajebiście! Następnym razem muszę skołować znajomych.

Mam wielki żal do R. Na co dzień nie mogę jej zrozumieć i jest ogromna przepaść między nami, która raczej nigdy się nie scali, ale wczoraj to już przegięła. Mając brata kawalera, gdzie rodzice już odeszli i według mnie jest jedyną z bliskich osób, jak nie najbliższych, jej nie było na tym koncercie. Pojechała do znajomych. Słucha się tego dupka, który nie dość, że skłócony ze wszystkimi to jeszcze ją do tego wciąga. A ona gra w te jego głupie gierki! Wielki żal mam w sobie. Nie mogę gdzieś tego w środku przeboleć. Nawet moja Mama chciała iść, co w ogóle G. nie zna, nie ma nic z nim wspólnego, a z muzyką to tym bardziej. A R. nie było. Nie rozumiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz